Pierwszy raz zamieszkałam sama w październiku 2012 roku. Do dzisiaj pamiętam, jak bardzo cieszyłam się na posiadanie własnego M4. Nie było ono za duże, gdyż powierzchnia użytkowa wynosiła niecałe 25m2, ale cieszyłam się, jakby był to co najmniej loft. Pół roku później zdecydowałam się wyjechać do Holandii i pierwszego mieszkania w kraju tulipanów nie wspominam za dobrze. Co było fajne? Fakt, że zajmowałam tzw. "jedynkę", nie dzieliłam z nikim pokoju, bo na domku mieszkały same kobiety. Wszystko było w porządku do czasu, kiedy przyszła zima i zagościły w nim... Myszy i jeden szczur. Tak, szczur. Gryzonie spędzały mi sen z powiek. Na szczęście kontrakt kończył mi się pod koniec marca i jeszcze przed Wielkanocą zamieszkałam z chłopakiem. Nie jest to dom moich marzeń, ale jest wystarczająco duży, zadbany i czuję się w nim komfortowo, a to jest dla mnie bardzo ważne.
Dzisiaj z Clau rozmawiałam o wymarzonym domu. Odkąd pamiętam, podobają mi się dwa warianty - mieszanka beżu oraz brązu lub czerń połączona z bielą. Moim zdaniem odcienie te idealnie współgrają. Ogólnie nie wyobrażam sobie jednego koloru ścian, podłóg i mebli, ponieważ wszystko wydaje mi się takie "zlane" ze sobą. Na Pinterest znalazłam zdjęcia ciekawie wyglądających wnętrz.